środa, 28 sierpnia 2013

Spacer na bazarek, czyli jak dobrze kupić sowiecki zegarek.

Dziś na blogu przestawię rady, które mogą okazać się bardzo cenne przy kupowaniu zegarka na bazarku. Wbrew pozorom nie jest to takie proste zadanie jak można by przypuszczać.
Przygotowania do zakupów rozpoczynamy już w domu, kiedy dobieramy strój oraz zegarek. Jeśli chodzi o ubiór to nigdy nie powinniśmy iść na targ w garniturze lub ubraniach znanych marek, gdyż to świadczy o naszej pozycji majątkowej a co za tym idzie zasobności portfela i mozliwościach finansowym względem naszej pasji zegarkowej. Jeśli chodzi o czasomierz to z oczywistych przyczyn zakładamy na nadgarstek dzieło sowieckiego przemysłu precyzyjnego.
Na targ nigdy nie ubieraj zegarków złotych i złoconych!
fot. Wojciech Tymkiewicz
Jeśli kwestię stroju i ogólnej prezencji mamy z głowy, teraz pozostał tylko do wyboru środek transportu na targ. Najlepszym wyjściem jest spacer na piechotę lub przy pomocy komunikacji miejskiej. Unikajmy jazdy rowerem na bazarek, ponieważ to doskonały łup dla złodziei, nawet jeśli to zwykły składak.
Gdy już znajdziemy się na alejkach bazarowych szukajmy wzrokiem stoisk typu "smar, mydło i powidło", gdzie często pośród dobrodziejstwa inwentarzu znajdziemy ciekawe zegarki za niską, czasem wręcz śmieszną cenę.
Jeśli już trafimy na "profesjonalnego" handlarza to musimy się liczyć, że cena nas zaskoczy, oczywiście w negatywnym tego słowa znaczeniu. Są to najczęściej emerytowani górnicy szukający szczęścia i pieniędzy w handlu "antykami", choć nie mają o tym zielonego pojęcia.
Powszechnym zjawiskiem jest uważanie przez handlarzy takich Kam i Pobied z lat 50-60-tych za przedwojenne unikaty na skalę światową, lecz my kolekcjonerzy wiemy, że NA RAZIE to nie jest jakaś wielka rzadkość.
fot. Wojciech Tymkiewicz
Częstym zjawiskiem jest też zawyżanie ceny o ok 60% zegarków tzw. "żółtych" czyli złoconych. Bazarowi spryciaże usiłują wmówić potencjalnemu kupcowi, że obcują z zegarkiem grubo złoconym, w którym sama wartość złota to grube setki. W skrajnych wypadkach tacy "panowie" wmawiają mniej doświadczonym kolekcjonerom, że sprzedają zegarki złote...
Kiedy już mamy w rękach ciekawy egzemplarz a wbrew pozorom na targowiskach jest ich czasem całkiem sporo, rozpoczynamy negocjacje. Sprzedawca zazwyczaj proponuje cenę zaporową, lecz jeśli pozna z kim ma do czynienia i, że ten ktoś zna się na rzeczy to schodzi z tonu. Wynajdujmy konkretne wady i podajmy maksymalną ceną za naprawę zegarmistrzowską. Zawsze mówmy, że werk jest do czyszczenia, co kosztuje ok 25-40zł, bardzo obniża to wartość czasomierza. Po takich negocjacjach przeważnie uda się stargować o kilkanaście złotych cenę zegarka. 
Taka strategia działa najczęściej tylko w przypadku zegarków i handlarzy z za wschodniej granicy. Jeśli chodzi o zegarki np. szwajcarskie, którymi handlują "eleganccy panowie w garniturach", są one zazwyczaj przedstawione w eleganckich pudełkach.
Fragment mojej kolekcji w eleganckim pudełku.
fot. Wojciech Tymkiewicz
Warto czasem też pytać zegarmistrzów czy mają na sprzedaż jakieś "ruskie" zegarki. Najczęściej takowe posiadają i wtedy zamiast targować cenę można powiedzieć, że kupimy wybrany zegarek za cenę rządaną przez niego, ale jeśli wykona odpowiednie naprawy lub czyszczenie. Wtedy zazwyczaj wychodzimy "na plusie".
Wracając do tematyki targowej to należy pamiętać, że w tych stertach pudełek, pudełeczek i innych pojemniczków zawierających wszystko co można sprzedać, kryją się czasem prawdziwe unikaty. Życzę wytrwałości w negocjacjach oraz poszukiwaniu swoich wymażonych zegarków!
Pozdrawiam i zapraszam do lektury kolejnych wpisów.


1 komentarz:

  1. Dziękuję serdecznie za blog :) i informacje w jakie Pan tutaj przedstawia. Winszuję pasji. Jestem właśnie na etapie poszukiwania zegarka informacje te są wręcz nieocenione. Jeszcze raz dziękuję.

    OdpowiedzUsuń